***
-Jessie!! - usłyszałam znany głos mojego kuzyna, który już na mnie czekał
-Scott! - miałam z nim bardzo dobre relacje, kiedy wyjechał z naszego małego miasta byłam strasznie załamana. Nie chciałam ani jeść, ani pić, praktycznie to tylko czasem szlochałam i leżałam w łóżku.
Nic mnie nie obchodziło, wszystko miałam w dupie. Szkołę, przyjaciół, a nawet moich rodziców. Wiedziałam, że źle robię, ale nie umiałam się pogodzić z wiadomością o jego odejściu, że będę mogła go widzieć przez tydzień raz na rok/dwa lata.
-Tęskniłem! Nawet nie wiesz jak!
-Ja też tęskniłam! - uwiesiłam mu się na szyi i nie chciałam puszczać. Wiedziałam, że go nie będzie prawie w domu, ponieważ ma pracę i zajmuje mu ona większość nawet "wolnego" czasu .
-To jak teraz mieszkamy razem - chłopak posłał mi uśmiech, tak dawno nie widziałam tego rzędu zębów.
-No, a jak? Hahahaaha
-Dawaj te walizki i chodź do samochodu. - Scott wyrwał mi walizki z ręki i pociągnął do samochodu. Było to czarne BMW odkąd wyjechał do Londynu lepiej mu się powodzi. Wcześnie prawie nie mieli na chleb lub inne najpotrzebniejsze rzeczy do życia.
***
* W domu Scotta *
-Chcesz coś do jedzenia? Jesteś taka chuda!
-Nie dzięki, jutro mam waży dzień. Idę spać jestem zmęczona. - tak bardzo się cieszyłam, że to już jutro. Jutro spełnię swoje największe marzenie! Nie wiem co zrobię, kiedy będę siedziała w pierwszym rzędzie na koncercie ONE DIRECTION.
* Pod areną *
Czekam właśnie pod areną. Cała się trzęsę, ze szczęścia i z nerwów. Jestem ubrana w koszulkę z napisem I ♥ One Direction. Na dole mam szare rurki i zwykłe białe trampki. Wszystkie fanki wraz ze mną śpiewają przeróżne piosenki. Krzyczymy jak bardzo ich kochamy. Nie stałam na na samym początku tłumu, lecz na środku. W pewnym momencie wszystkie dziewczyny zaczęły biec. Nie byłam przyzwyczajona do biegania z tak dużą ilością osób.
Nagle ktoś mnie tak mocna popchną, że zaczęłam gwałtownie lecieć na ziemię. (Co wtedy myślałam? Że to już koniec. Że ludzie mnie zdepczą. Że mogę NAWET UMRZEĆ. ) Ale po chwili poczułam silne dłonie na swoich biodrach dziękowałam Bogu, że ktoś mnie zauważył. Kiedy się odwróciłam nie mogłam uwierzyć.
- Wszystko w porządku? - zapytał brunet
-O m..ó...j Boże!! - wydukałam, w tym momencie nie umiałam powiedzieć nic innego.
-Yyhy? To tak czy nie?
-Yy| |y|y taaaak- Moje nogi zaczynały bardziej i bardziej się trząść do płuc dochodziło mniej powietrza, serce zaczęło szybciej bić. To był on.
-Cześć, jestem Harry
-Wieeeem to. Jestem Jessie. - jak to możliwe? On mnie zobaczył i uratował! Jego dłonie mnie dotknęły. Ja śnie? czy żyję? Jestem w niebie? - otóż takie były moje myśli.
-Miło mi Cię poznać Jessie, leć bo się spóźnisz na koncert- chłopak wyszczerzył swoje białe ząbki.
-Pfffff.. Ja mam się spóźnić? To ty na nim grasz i Ciebie jeszcze nie ma na scenie więc nie mogę się spóźnić.
-Widzimy się później Jess - odszedł i mi pomachał. Oczywiście odmachałam. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Byłam w takim szoku, że nawet jakbym upadła na ziemię to był tego anie nie poczuła ani nie zauważyła. Pobiegłam szybko aby ochrona sprawdziła mój bilet i wbiegłam na swoje miejsce.
***
Koncert przebiegł wspaniale. Hazz ciągle mnie obserwował. Nie raz miałam mokre oczy. Teraz idę na spotkanie z moimi idolami.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Tak się prezentuje rozdział numer 2. Troche zamulający według mnie. Przepraszam za błędy ;) Starałam się ich nie robić. Więc tak
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
2 KOM = NEXT
NIM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM DŁUŻSZY ROZDZIAŁ
P.S. DZIĘKUJE ZA OBSERWATORA ;*
do napisania ;*
***
* W domu Scotta *
-Chcesz coś do jedzenia? Jesteś taka chuda!
-Nie dzięki, jutro mam waży dzień. Idę spać jestem zmęczona. - tak bardzo się cieszyłam, że to już jutro. Jutro spełnię swoje największe marzenie! Nie wiem co zrobię, kiedy będę siedziała w pierwszym rzędzie na koncercie ONE DIRECTION.
* Pod areną *
Czekam właśnie pod areną. Cała się trzęsę, ze szczęścia i z nerwów. Jestem ubrana w koszulkę z napisem I ♥ One Direction. Na dole mam szare rurki i zwykłe białe trampki. Wszystkie fanki wraz ze mną śpiewają przeróżne piosenki. Krzyczymy jak bardzo ich kochamy. Nie stałam na na samym początku tłumu, lecz na środku. W pewnym momencie wszystkie dziewczyny zaczęły biec. Nie byłam przyzwyczajona do biegania z tak dużą ilością osób.
Nagle ktoś mnie tak mocna popchną, że zaczęłam gwałtownie lecieć na ziemię. (Co wtedy myślałam? Że to już koniec. Że ludzie mnie zdepczą. Że mogę NAWET UMRZEĆ. ) Ale po chwili poczułam silne dłonie na swoich biodrach dziękowałam Bogu, że ktoś mnie zauważył. Kiedy się odwróciłam nie mogłam uwierzyć.
- Wszystko w porządku? - zapytał brunet
-O m..ó...j Boże!! - wydukałam, w tym momencie nie umiałam powiedzieć nic innego.
-Yyhy? To tak czy nie?
-Yy| |y|y taaaak- Moje nogi zaczynały bardziej i bardziej się trząść do płuc dochodziło mniej powietrza, serce zaczęło szybciej bić. To był on.
-Cześć, jestem Harry
-Wieeeem to. Jestem Jessie. - jak to możliwe? On mnie zobaczył i uratował! Jego dłonie mnie dotknęły. Ja śnie? czy żyję? Jestem w niebie? - otóż takie były moje myśli.
-Miło mi Cię poznać Jessie, leć bo się spóźnisz na koncert- chłopak wyszczerzył swoje białe ząbki.
-Pfffff.. Ja mam się spóźnić? To ty na nim grasz i Ciebie jeszcze nie ma na scenie więc nie mogę się spóźnić.
-Widzimy się później Jess - odszedł i mi pomachał. Oczywiście odmachałam. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Byłam w takim szoku, że nawet jakbym upadła na ziemię to był tego anie nie poczuła ani nie zauważyła. Pobiegłam szybko aby ochrona sprawdziła mój bilet i wbiegłam na swoje miejsce.
***
Koncert przebiegł wspaniale. Hazz ciągle mnie obserwował. Nie raz miałam mokre oczy. Teraz idę na spotkanie z moimi idolami.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Tak się prezentuje rozdział numer 2. Troche zamulający według mnie. Przepraszam za błędy ;) Starałam się ich nie robić. Więc tak
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
2 KOM = NEXT
NIM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM DŁUŻSZY ROZDZIAŁ
P.S. DZIĘKUJE ZA OBSERWATORA ;*
do napisania ;*
Świetny rozdiał *-*
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanko, mam tylko nadzieję, że akcja nie będzie się tak szybko toczyła. Weny życzę ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://love-stories-sucks.blogspot.com/