sobota, 29 marca 2014

Rozdział 3. Hospital

-Hej!! - wszyscy naraz krzyknęli, gdy tylko mnie zobaczyli.
-Cześć?- byłam trochę zaskoczona ich entuzjazmem, ale w końcu to moi idole, więc nie ma co się dziwić.
-Jak wrażenia? - spytał bondyn
-Ale po czym....? A... no tak !! było super! - wrzasnęłam tak głośno, że zabolało mnie gardło.
-Cieszę się - chłopak do mnie podszedł i mocno przytulił. Nigdy nie poczułam takiej ciepłości, szczęścia, Po prostu czułam się bezpieczna w jego objęciach, po chwili doszli również Zayn,  Liam, Louis, a na końcu Harry.
-Powiedz może...yyy... Jak masz na imię? - powiedział i lekko się uśmiechnął  Zayn
-Jessie!!! - wykrzyknął Harry
-Styles, ja się pytam tej pięknej fanki. - lekko się zawstydziłam, ponieważ ja sama uważam, że nie grzesze urodą. NIKT mi nigdy nie powiedział, że jestem "ładna".
-Jak już Harry powiedział, a raczej wykrzyczał, jestem Jessie. Miło mi Cię poznać. - podałam dłoń na powitanie, lecz on znowu mnie przytulił.
-Może w końcu ustawimy się do zdjęcia? - głośno myślał Liam.
-Okej, okej.

-RAZ... DWA...TRZY ...... UŚMIECH!!












~~ Oczami Harrego~~


Moje wrażenia po tym jak zobaczyłem Jessie? Jest piękna, jej brązowe włosy pięknie spadają na ramiona. Były roztrzepatane, pewnie dlatego, że nasze fanki potrafią nieźle wariować na koncertach.   Ma niebiańskie, jasno niebieskie oczy. Myślę, że potrafi każdego nimi zauroczyć. Ma bladą cerę. Na jej policzkach można dojrzeć dwa małe, lekko  czerwone, wręcz różowe rumieńce. Błyszczyk i lekkie makijaż dodawał jej jeszcze więcej kobiecości.

-To jak, Jessie? Masz może twittera? Albo chcesz mi dać numer telefonu? - zapytałem, drapiąc się  po karku i przygryzając dolną wargę - to mój naturalny odruch nerwowy. Zazwyczaj to fanki wyjeżdżały z tym tekstem. Ja zazwyczaj je olewałem. Traktowałem je jak młode histeryczki. Nie które z nich były BARDZO irytujące, swoimi wrzaskami, płaczem one nawet nie potrafiły wymówić jednego słowa. Nie dało się z  nimi pogadać. A Jessie jest jakaś inna. Jako jedna z niewielu nie spytała sie np. "mogę Cię pocałować", "o mój Boże Harry, kocham Cię!", "Harry, jesteś taki seksowny", "Harry, przelecisz mnie?" To naprawdę potrafi być męczące. Nawet nie spytała sie czy może nas przytulic tylko my się na nią rzuciliśmy.
-Oczywiście. Daj swój telefon. - wyciągnęła rękę, bez zastanowienia podałem telefon do jej dłoni.
-Dziękuję.
-Przyjemność po mojej stronie. - posłała mi miły uśmiech.
-Mieszkasz w Londynie?
-Nie, przyjechałam właściwie na koncert. Będę mieszkać u kuzyna.
-A ogólne to mieszkasz sama, czy z rodzicami? i gdzie?
-Jesli chodzi Ci o to, czy mam chłopaka.. to NIE, nie mam. - oboje zaczęliśmy się śmiać. Tak naprawdę to właśnie o to mi chodziło.- Mieszkam z rodzicami na granicy Anglii z Walią w Małym miesteczku Ryhl.


***

-To chyba na mnie już pora... - ostatni raz chciałam przytulić chłopaków, ale tak jakoś wyszło, że to oni znowu na mnie polecieli. Myślę, że to nie koniec mojej przygody z chłopcami. Gdy już miałąm nagle poczułam wibracje i usłyszałam ciche -"drrrrrrr" To był Scott.

- Hallo?! Jessie wychodź musimy natychmiast jechać do Rhylu. Twoi rodzice są w szpitalu! - jego głos był zdenerwowany i można było dosłyszeć smutek. 
-Co jak? W szpitalu? Co się stało? nie rób sobie jaj Scott to nie śmiesz..! - w tym momencie głos mi się załamał, ponieważ do moich oczu napłynęły miliony małych słonych kropli, stopniowo opadały na moje policzki. 
-NIE robie sobie jaj! Czekam przed areną. - rozłączył się.

-Jess co się stało? - zapytał przestraszony całą sytuacją Hazz
-Ja..ja.. nie.. wi..em 

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

To tak wygląda rozdział numer 3. Początek taki sb i naprawdę nie mogę się doczekać ciekawszych rozdziałów. NIestety musicie poczekać na przynajmniej jeszcze 1-2 rozdziały ;( Chyba, że uda mi się jakoś to ogarnąć i zrobić coś bardzo długiego ;) Przepraszam za nieobecność, ale przez kilka dni miałam szlaban na laptopa, potem miałam kilka problemów, a następnie byłam chora -,- 

NEXT  = 3-4 KOMENTARZE + ZAPRASZAM DO KSIĘGI GOŚCI   

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 2. Hi I'm Harry

-Witaj Londynie! Witajcie najlepsze wakacje! - Chyba sama nie mogłam w to uwierzyć, że jestem już w tym pięknym mieście, w tym ogromnym mieście. Wyszłam z samolotu i udałam się po bagaż.

***

-Jessie!! - usłyszałam znany głos mojego kuzyna, który już na mnie czekał
-Scott! - miałam z nim bardzo dobre relacje, kiedy wyjechał z naszego małego miasta byłam strasznie załamana. Nie chciałam ani jeść, ani pić, praktycznie to tylko czasem szlochałam i leżałam w łóżku.
Nic mnie nie obchodziło, wszystko miałam w dupie. Szkołę, przyjaciół, a nawet moich rodziców. Wiedziałam, że źle robię, ale nie umiałam się pogodzić z wiadomością o jego odejściu, że będę mogła go widzieć przez tydzień raz na rok/dwa lata.
-Tęskniłem! Nawet nie wiesz jak!
-Ja też tęskniłam! - uwiesiłam mu się na szyi i nie chciałam puszczać. Wiedziałam, że go nie będzie prawie w domu, ponieważ ma pracę i zajmuje mu ona większość nawet "wolnego" czasu . 
-To jak teraz mieszkamy razem - chłopak posłał mi uśmiech, tak dawno nie widziałam tego rzędu zębów.
-No, a jak? Hahahaaha 
-Dawaj te walizki i chodź do samochodu. - Scott wyrwał mi walizki z ręki i pociągnął do samochodu. Było to czarne BMW odkąd wyjechał do Londynu lepiej mu się powodzi. Wcześnie prawie nie mieli na chleb lub inne najpotrzebniejsze rzeczy do życia.


***
* W domu Scotta *

-Chcesz coś do jedzenia? Jesteś taka chuda!
-Nie dzięki, jutro mam waży dzień. Idę spać jestem zmęczona. - tak bardzo się cieszyłam, że to już jutro. Jutro spełnię swoje największe marzenie! Nie wiem co zrobię, kiedy będę siedziała w pierwszym rzędzie na koncercie ONE DIRECTION.

* Pod areną *

Czekam właśnie pod areną. Cała się trzęsę, ze szczęścia i z nerwów. Jestem ubrana w koszulkę z napisem I One Direction. Na dole mam szare rurki i zwykłe białe trampki. Wszystkie fanki wraz ze mną śpiewają przeróżne piosenki. Krzyczymy jak bardzo ich kochamy. Nie stałam na na samym początku tłumu, lecz na środku. W pewnym momencie wszystkie dziewczyny zaczęły biec. Nie byłam przyzwyczajona do biegania z tak dużą ilością osób.
Nagle ktoś mnie tak mocna popchną, że zaczęłam gwałtownie lecieć na ziemię. (Co wtedy myślałam? Że to już koniec. Że ludzie mnie zdepczą. Że mogę NAWET UMRZEĆ. ) Ale po chwili poczułam silne dłonie na swoich biodrach dziękowałam Bogu, że ktoś mnie zauważył. Kiedy się odwróciłam nie mogłam uwierzyć.
- Wszystko w porządku? - zapytał brunet
-O m..ó...j Boże!! - wydukałam, w tym momencie nie umiałam powiedzieć nic innego.
-Yyhy? To tak czy nie?
-Yy| |y|y taaaak- Moje nogi zaczynały bardziej i bardziej się trząść do płuc dochodziło mniej powietrza, serce zaczęło szybciej bić. To był on.
-Cześć, jestem Harry
-Wieeeem to. Jestem Jessie. - jak to możliwe? On mnie zobaczył i uratował!  Jego dłonie mnie dotknęły. Ja śnie? czy żyję? Jestem w niebie? - otóż takie były moje myśli.
-Miło mi Cię poznać Jessie, leć bo się spóźnisz na koncert- chłopak wyszczerzył swoje białe ząbki.
-Pfffff.. Ja mam się spóźnić? To ty na nim grasz i Ciebie jeszcze nie ma na scenie więc nie mogę się spóźnić.
-Widzimy się później Jess - odszedł i mi pomachał. Oczywiście odmachałam. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Byłam w takim szoku, że nawet jakbym upadła na ziemię to był tego anie nie poczuła ani nie zauważyła. Pobiegłam szybko aby ochrona sprawdziła mój bilet i wbiegłam na swoje miejsce.

***

Koncert przebiegł wspaniale. Hazz ciągle mnie obserwował. Nie raz miałam mokre oczy. Teraz idę na spotkanie z moimi idolami.


___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Tak się prezentuje rozdział numer 2. Troche zamulający według mnie. Przepraszam za błędy ;) Starałam się ich nie robić.  Więc tak
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ
2 KOM = NEXT
NIM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM DŁUŻSZY ROZDZIAŁ
P.S. DZIĘKUJE ZA OBSERWATORA ;*
do napisania ;*

sobota, 8 marca 2014

Trailer

Hej, Hej, hej!!! Przepraszam!! Wiem wszystko powinno być już dawno temu ale miałam troszeczkę problemów i mało czasu.  Ale zdążyłam zrobić trailer ;D To mój pierwszy, więc proszę o WYROZUMIAŁOŚĆ. Miałam trochę problemów ze stworzeniem filmiku, kilka razy go zmieniałam, czasami się nie zapisywał. Mimo, że nie jest dobry to chciałam już go skończyć i oto jest ;) [TRAILER] 
Kolejny rozdział już dzisiaj lub najpóźniej jutro xo

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 1. Zawsze walcz o marzenia.

-Córciu, kochanie wstawaj. - ktoś zaczął mnie budzić. To była moja mama. Lekko mnie szturchnęła po czym otworzyłam oczy i skierowałam mały uśmieszek w stronę mamy, który odwzajemniła. -Wszystkiego najlepszego kochanie!! To jak co dzisiaj robisz? Dopiero po tych słowach zdałam sobie sprawę, że to ten dzień. Nigdy nie mogłam nawet pomarzyć o markowych butach, a co dopiero o bilecie w pierwszym rzędzie na mój ukochany zespół. Moja rodzina nie należała do najbogatszych. Byłam i jestem osobą, która nie wymaga za dużo. Jestem szczęśliwa z mojego życia, choć czasem muszę się martwić o takie rzeczy jak pieniądze, a nawet i rachunki. Nie zawsze mam pieniądze, ale jest kilka osób na świecie, które mnie podtrzymują.
-Cześć mamo. - z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
-Musisz już wstawać. Za 4 godziny masz samolot. Skończ się pakować i zejdź na śniadanie.- Mama wyszła zostawiając uchylone drzwi.
To już dzisiaj, to ten dzień, zobaczę One Direction. To będzie najlepsze przeżycie w moim życiu. Poznam tyle moich sióstr- myślałam w tym samym momencie spakowałam kilka potrzebnych bluzek i dwie pary spodni. Przecież jadę do Londynu, aż na miesiąc. Muszę się jakoś ubierać. Kiedy zobaczyłam, że mam już wszystko spakowane, lekko się uśmiechnęłam i czułam lekki stres.
-No to chyba wszystko. - powiedziałam sama do siebie, chwyciłam za walizkę i powoli znosiłam ją do korytarza.
-Masz wszystko?- zapytał zasmucony tata. Między nami była silna więź. Nie wiem jak dam radę bez niego.
-Mam nadzieję, choć pewnie pięć minut przed wejściem na pokład samolotu przypomni mi się jakiś przedmiot  o którym zapomniałam. - szczerze się uśmiechnęłam, choć miałam łzy w oczach. Ja sama w dużym, co ja mówię? Dużym?! Ogromnym mieście. Ja?! mała, nieśmiała, która nie umie od razu się przyzwyczaić do ludzi. Ja nie umiem od razu być otwartą do ludzi. Poczułam pojedynczą łzę na moim policzku.
-Ej, kotek nie płacz, my też będziemy tęsknić, nawet nie wiesz jak bardzo. - Moja mama podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Przed chwilą sama powiedziała, abym nie płakała, ale w tym momencie poczułam kilka kropli słonego płynu na moim barku i głośne pociągnięcie nosem.
-Nie płacz mamo, stosuj się do Twoich rad- cicho się zaśmiałam. Z natury moja mama jest twardą kobietą i naprawdę rzadko płacze, za to ją podziwiam. Ja byłam totalną przeciwnością mojej mamy. Często płakałam, nawet z nie ważnych rzeczy. Nawet kiedy widziałam One Direction w telewizji lub na jakichkolwiek zdjęciach do moich oczu napływały łzy. -Boję się, mamo.
-Dasz radę, jesteś silna. Teraz siadaj i jedz. - wskazała ręką na krzesło, na którym po chwili już siedziałam. Zjadłam 1 kromkę chleba razowego z serem i popiłam kako'em.
Jadłam mało, bo mieszkałam ok.5 godzin od Londynu jazdą samochodem, a samolotem to zaledwie 45-60 minut.
-Mamo,tato bo-o-o j-aa-a - zaczęłam się jękać. Do oczu znowu napłynęły łzy. Teraz nie umiałam ich powstrzymać. -Ja niee chcę, aa-by-ście jechali ze mną na lotnisko. Nie chcem tam ryczeć jak najęta, wystarczy mi już teraz. - spojrzałam na podłogę, była bardzo interesująca.
-Rozumiemy. - spojrzałam na rodziców ze zdziwionym wzrokiem.
-Ch-y-y-ba muszę już jechać. - wstałam i popatrzyłam na rodziców. Nie umiałam powstrzymać łez, jak ja sobie sama poradzę? takie myśli chodziły mi w tym momencie po głowie. Rzuciłam się rodzicom na szyję. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Myślałam, że to nie możliwe, a jednak. Chwyciłam za rączkę od walizki i otworzyłam drzwi -Będę tesknić. -My rownież. -dałam rodzicom buziaka w policzek i mocnego przytulasa. Po moich policzkch nadal spływaly łzy, lecz już troszeczke mniej. Odeszłam od rodziców i podążyłam do tax'ówki. Otwierając drzwi rzucilam ostatnie spojrzenia i malutki nie zbyt szczery uśmiech. Do dwójki osób stojących w drzwiach małego domu. Kiedy odjeżdżałam pachałam do nich tak długo, aż straciłam ich z pola widzenia. -Na lotnisko, proszę. *** -Proszę zapiąć pasy za chwilę londujemy. - usłyszałam głos stewardessy. Strasznie się cieszyłam, że jutro spełni się moje największe marzenie, ale w głowie cały czas widniały smutne twarze moich opiekunów. -Już za chwilę powiem "Witaj Londyn'ie" - szepnęłam bardzo cicho sama do siebie.
_________________________________________________________________________________ Nie jestem za bardzo zadowolona z 1 rozdziału ;( Wy to oceńcie. Przepraszam za każdy błąd. Jeśli macie jakieś uwagi to bardzo o nie proszę. 1 komentarz - następny rozdział.

środa, 19 lutego 2014

Zapowiedź

Jessie jest zwykłą fanką. Tak jak każda Directioner marzy o spotkaniu swoich idoli. W końcu chciałaby ich zobaczyć, nie tylko przez wyświetlacz laptopa. Posłuchać pięciu głosów które kocha. W dzień jej urodzin ma szansę. Rodzice zakupili bilet na koncert. Wsiada w samochód i jedzie spełnić marzenie. Jedno z największych. Stoi pod areną płacząc, śmiejąc się i śpiewając najpiękniejsze piosenki ulubionego boysband'u. Zrozpaczone fanki zaczynają piszczeć. Nagły bieg wszystkich dziewczyn sprawia, że dziewczyna leci do tyłu, lecz on nie pozwala jej polecieć na ziemię.Odwraca się i widzi go. Harry Styles. Tak, to właśnie on.  Ten moment jest najlepszym w jej życiu. Właśnie dotyka ją jej marzenie.
-Nic Ci nie jest?
-Yyy.. Nie ma nawet jak być. Dziękuję.

                                                                         *****

Ale czy on jest taki jak każdy myśli?
-Bogaty dupek. Myślisz, że możesz mieć każdą! Naprawdę myślisz, że jestem tak ślepa jak osoby które oszukujesz? Myślisz, że możesz mieć wszystko!! Powiem Ci coś! Tak nie jest..
-Nie jesteś mi potrzebna! Wypierdalaj!!